fbpx

Uciec przed zimą do Malezji – mini praktyczny przewodnik

DSC_1687

Powoli nadciąga zima, czyli okres cierpień dla ciepłolubnych stworzeń, ale jednocześnie wspaniały czas na zorganizowanie sobie wakacji w tropikach! Jeśli taki pomysł plącze Wam się gdzieś po głowach, to polecam Malezję! Poniżej znajdziecie filmik z naszej wyprawy – zobaczcie czego można doświadczyć w tym egzotycznym kraju!

Porwał Was wyjazdowy duch? W takim razie przeczytajcie praktyczny mini przewodnik po Malezji i planujcie ucieczkę od zimna!

1. Komu spodoba się Malezja?

Malezja dzieli się zasadniczo na dwie części: kontynentalną, która graniczy na północy z Tajlandią, i północną część Borneo, graniczącą z Indonezją. Malezja kontynentalna na pewno będzie fajnym kierunkiem dla początkujących podróżników – jest wygodna i łatwa w obsłudze w porównaniu do innych krajów pod kilkoma względami:

  • w większości miejsc brak problemu z dogadaniem się po angielsku
  • brak naciągaczy, żebraków itd (my nie spotkaliśmy)
  • duże miasta są jak europejskie: w sklepach jest wszystko, na ulicach jeżdżą normalne samochody i przyzwoite autobusy, większość hosteli i kwater w miejscach turystycznych jest w „europejskim” standardzie
  • super jedzenie, dużo, tanio, różnorodnie, świeżo, wszędzie, bez oszukaństwa i wyciągania kasy od turystów
  • bardzo tanie loty po kraju, można na spokojnie sporo pozwiedzać w komfortowych warunkach
  • praktycznie wszędzie są Ubery albo Graby (taka wersja azjatycka) – jeśli nie lubicie, nie trzeba się targować z taksówkarzami

A więc jeśli chcesz uciec od polskiej zimy i skosztować tropików, pięknych plaż, duuuużo ciepła i trochę pozwiedzać, ale dopiero zaczynasz podróżnicze przygody i obawiasz się czy azjatycki chaos Cię nie przerośnie – to spokojnie, Malezja jest idealna na pierwszy raz ?

Jeśli natomiast chodzi o malajską część Borneo, to miejsce jest warte odwiedzenia nawet przez wytrawnych podróżników – tutaj znajdują się zupełnie dziewicze lasy równikowe (coraz więcej z nich niestety jest karczowana pod uprawę palmy olejowej), zapomniane wioski pośród dżungli, tropikalne rzeki i mnóstwo dzikich zwierzaków takich jak: nosacze, słonie karłowate, lamparty, krokodyle, węże, jaszczury i moje ukochane orangutany:

2. Co warto przemyśleć przed wyjazdem

  • odporność na azjatycki rozgardiasz – tak jak pisałam, w Malezji jest go o wiele mniej niż gdzie indziej, np. na Filipinach, ale jednak to nadal są te klimaty – w hostelu może Ci się trafić łazienka w postaci mini kibelka i prowizorycznego prysznica tuż nad nim, na pięknej plaży możesz znaleźć wysypisko śmieci, jest też całkiem możliwe, że zobaczysz gdzieś pająka, karalucha, jaszczura czy biedne bezdomne i wychudzone pieski
  • alkohol – jeśli nie wyobrażasz sobie wyjazdu bez ostrego łojenia to w Malezji wydasz majątek – to kraj muzułmański (aczkolwiek bardzo lajtowy i tolerancyjny) i alkohol jest tu wysoko opodatkowany, więc piwko jest dość drogie (ok 10 zł), a mocny alkohol ciężko dostać (poza turystycznymi barami w dużych miastach). Oczywiście kupno flaszki nie jest niemożliwe, wystarczy spytać w sklepiku u Hindusa, najpewniej bardzo chętnie sprzeda bimberek spod lady – koszt to ok. 40-50 zł, aczkolwiek nie pachnie zbyt ładnie 🙂 Tańszy alkohol jest za to na wyspie Langkawi (strefa bezcłowa) i Tioman.
  • Pogoda – jeśli wakacje są dla Ciebie stracone, kiedy nie ma totalnej lampy to lepiej wybierz inny kierunek 🙂 Pogoda w Malezji jest 100% tropikalna, nieprzewidywalna, kapryśna i zależna od monsunów, a niebo często jest lekko szarawe jakby za mgiełką – ja osobiście kocham słońce, a zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo nawet jak lał masakryczny deszcz to i tak było wspaniale cieplutko, ani myśleliśmy żeby schodzić z plaży:

3. Atrakcje turystyczne

Przejdźmy do konkretów czyli, co faktycznie można w Malezji zobaczyć (nie wszystkie miejsca udało nam się odwiedzić, ale podrzucam wyniki moich przedwyjazdowych poszukiwań):

➡️ Malezja kontynentalna:

  • Plaże – znajdziecie ich tutaj całe mnóstwo, ale uważa się że najlepsze są na okolicznych wyspach. Wyspy wschodniego wybrzeża z najlepszymi plażami to Perhentian Kecil i Besar (na zdjęciu poniżej), Kapas, Redang, Lang Tengah, Tioman, natomiast z zachodniego – Langkawi i Pangkor Laut. Wybór wybrzeża i wyspy najlepiej uzależnić od pory monsunu.

  • Dżungla – najbardziej popularna jest Taman Negara w samym centrum Malezji – nie byliśmy, ale podobno to jedna z najstarszych dżungli świata. Można tam dotrzeć zarówno na własną rękę, jak i w ramach wycieczki – można w niej nawet spędzić noc w jaskini razem z dzikimi zwierzakami! Jeśli Taman Negara nie będzie Wam po drodze (jak nam) to nic straconego – tropikalne lasy znajdziecie też w wielu innych miejscach w Malezji.

  • Wzgórza herbaciane Cameron Highlands – ciągnące się na ogromnym obszarze soczyście zielone wzgórza porośnięte tropikalnym lasem i krzaczkami herbaty, dużo tras trekkingowych, chłodniejszy i bardziej górski klimat, jedna z najbardziej znanych atrakcji turystycznych, więc bez problemu można tu dotrzeć na własną rękę lub z wycieczką.
  • Wyspa Penang – tutaj przylatuje spora część samolotów (m.in. nasz), region ten uważa się za jedzeniowy raj i nie sposób się nie zgodzić 😀 Warto zatrzymać się na chwilę w kolonialnym George Town (na zdjęciu poniżej), czyli malajskiej stolicy street artu, wybrać się na wycieczkę do okolicznej dżungli Taman Negara Pulau Pinang i odwiedzić złośliwe małpiszony na tropikalnej plaży Monkey Beach.

  • Kuala Lumpur – stolica Malezji, a dla mnie stolica kontrastu – przeogromne wieżowce i lepianki z dodatkiem blachy falistej, wypasione hotele z basenami na dachu i domy bez łazienki, bogate knajpy z Chińczykami pożerającymi homary i ogromne bazary z żarciem za bezcen, luksusowe sklepy i stragany z wszelkimi możliwymi podróbami, gigantyczne autostrady przez środek miasta, a obok gruntowe dróżki… Warto doświadczyć, aczkolwiek ja dość szybko chciałam wyjeżdżać 🙂

  • Ipoh – mało znane wśród turystów, kolonialne miasteczko z bardzo dobrą kuchnią, popularną białą kawą, a w okolicy znajdują się świątynie położone malowniczo w jaskiniach w wapiennych skałach porośniętych lasem deszczowym. Po drodze do Cameron Highlands.

➡️ Malajskie Borneo

  • orangutany w Sepilok – jest tu kawał gęstej dżungli, w której mieści się centrum rehabilitacji tych przesłodkich zwierząt (na pierwszym zdjęciu). Łatwy dojazd busem lub Uberem z Sandakan.
  • Wyspy Tunku Abdul Rahman – rajskie wysepki niedaleko Kota Kinabalu, idealne na całodniową wycieczkę i snorkeling. Sporo rejsów w ciągu dnia, łódki wypływają z portu w Kota Kinabalu.
  • Rzeka Kinabatangan – jedno z najbardziej niesamowitych miejsc Borneo, dzika rzeka pośrodku dziewiczego lasu deszczowego, płynąc łódką przez las możecie podziwiać nosacze, makaki, krokodyle, lamparty, węże, tropikalne ptaki, małe słonie i inne zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Dojazd skomplikowany, najlepiej dogadać się na transport z rodziną, u której wynajmuje się kwaterę.

  • Ba Kelalan – 9 malutkich wiosek, położonych w samym sercu prawdziwej borneańskiej dżungli w górach Maligan Highlands przy granicy z Indonezją, zamieszkiwanych przez rdzenne plemiona Lun Bawang, które żyją z tradycyjnej uprawy ryżu, polowań i rybołówstwa. Doświadczenie jedyne w swoim rodzaju. Można do nich dotrzeć tylko samolotem lub wielogodzinną przeprawą samochodem terenowym przez dżunglę z małej mieściny Lawas (7 godzin drogi w dobrych warunkach, ok 150 km).

  • Lambir Hills – park narodowy w okolicy Miri, piękny las deszczowy z trasami trekkingowymi do wodospadów, w których można się kąpać. W sam raz na całodzienną wycieczkę, z Miri najlepiej jechać autobusem.

  • Gunung Mulu – chroniony las deszczowy z całkiem wysokimi górami (ponad 2 tys. m n.p.m.) i jednymi z najwiekszych jaskiń na świecie, miejsce wielu podróżniczych eskapad, można do niego dotrzeć tylko samolotem.
  • Morscy cyganie Bajau Laut – nomadzi żyjący na łodziach i prowizorycznych drewnianych domkach na palach wynurzających się wprost z turkusowych lagun, niedaleko miasta Semporna – do dopłynięcia wynajętą łódką.
  • Danum Valley Conservation Area – ogromny obszar zupełnie dzikiego lasu deszczowego, ściśle chronionego, część jest udostępniona turystom i można wybrać się na zorganizowaną wycieczkę, żeby zobaczyć nosacze, orangutany, dzikie świnie, słonie, lamparty i inne zwierzęta.
  • Mt Kinabalu i okoliczny park narodowy – najwyższy szczyt Borneo (4095 m) otoczony gęstą dżunglą, wspinaczka na sam szczyt zajmuje ok. 3 dni, do zrobienia tylko z przewodnikiem.
  • Plażowanie i nurkowanie – w okolicach Semporny znajdują się rajskie wysepki (Mabul, Sipadan, Kapalai, Sibuan, Mantubuan) z niesamowitymi turkusami, są na nich centra nurkowe i ekskluzywne hotele w stylu malediwskich domków na wodzie 😀

4. Koszty życia

Generalnie jest tanio. Jeśli chodzi o zakwaterowanie to w większości miejsc można znaleźć bardzo tanie i przyjazne hostele/ guesthousy w cenie ok. 30 zł za pokój dwuosobowy, natomiast w najbardziej turystycznych miejscach jest o wiele drożej (80-100 zł za pokój dwuosobowy). W dużych miastach znajdziecie za to wypasione hotele z basenami na dachu w cenie od ok 100 zł za pokój dwuosobowy. Jeśli chodzi o wyżywienie, to w miastach najlepiej jeść na ulicznych straganach: nawet jeśli nie wygląda (jak na zdjęciu – najlepsza kawa z siatówki) to i tak zawsze jest pysznie, świeżo, różnorodnie i bardzo tanio (tak do 5 zł za posiłek).

Na małych wyspach jest trochę drożej, np. na Perhentian Besar płaciliśmy ok 7-10 zł za obiad. Z kolei w dżungli nie ma innego wyjścia jak żywić się u rodziny, u której wynajmuje się pokój i to jest zdecydowanie najdroższa opcja (najwięcej płaciliśmy 100 zł za osobę z noclegiem i wyżywieniem), ale z drugiej strony niepowtarzalna okazja spróbowania autentycznej domowej kuchni. W ogólnym rozrachunku za 3 tygodnie bardzo mocnego podróżowania i nie oszczędzania na atrakcjach wydaliśmy ok 4,5-5 tys na głowę ze wszystkimi biletami lotniczymi włącznie.

5. Transport

Transport w Malezji jest bardzo prosty i tani, między miastami jeździ dużo autobusów, wygodnych do spania, natomiast koniecznie trzeba mieć coś ciepłego do ubrania, zatyczki do uszu i coś na oczy – mieliśmy sytuację, że kierowca rozkręcił klimę na maksa, włączył swoje hity, a do tego świeciły się upierdliwe niebieskie lampki. Można też w dobrych cenach przemieszczać się samolotami (głównie Air Asia) – np. z Penang na Borneo (dobre kilka godzin lotu) płaciliśmy kilkanaście dolarów za bilet. W dużych miastach jak George Town czy Kuala Lumpur bardzo sprawnie działa transport miejski, ale też niesamowita jest ilość Uberów/ Grabów – i to nawet w małych miejscowościach! Ceny bardzo niskie, czasem bardziej opłacało się podjechać Uberem niż autobusem.

Zdarzało nam się co prawda kilka razy łapać stopa, ale tylko w totalnych zadupiach na Borneo i był to albo nasz wybór (nie chciało nam się czekać na autobus) albo niedokładne rozeznanie (okazywało się, że autobusa jednak nie ma). W większości przypadków nie było żadnego problemu ze stopem i tylko raz płaciliśmy za przejazd – ale wtedy miły Pan podwiózł nas jakieś drobne 350 km, czyli 7 godz. drogi 🙂

6. Ludzie

Hindusi i Malajowie są przemili, pomimo zupełnie innych kultur bardzo tolerancyjni, otwarci i pomocni, a Malajowie to zdecydowanie najsympatyczniejsi muzułmanie jakich spotkaliśmy. W większych miastach w ogóle nikt na nas nie zwracał uwagi ani nie zaczepiał, a w razie pytania pomagał bezinteresownie. Z kolei w małych miejscowościach byliśmy atrakcją turystyczną, ale w przyjemnym znaczeniu – wszyscy nas pozdrawiali, niektórzy pytali się skąd jesteśmy, jak tam u nas jest, chcieli pogadać, zapoznać się, poradzić gdzie możemy się wybrać. Mniej podpasowali nam Chińczycy ze swoją ekspansywnością i szorstkością, po pewnym czasie zaczęliśmy więc unikać chińskich knajp i sklepów (co czasem było trudne!) Z tego co dowiedzieliśmy się od Malajów na Borneo, to Chińczycy masowo wykupują borneańskie ziemie, przejmują przedsiębiorstwa, a ich firmy zajmują się wydobyciem ropy naftowej i uprawą palm olejowych na gigantycznych plantacjach (zobaczcie jaki to ogrom, tam wszędzie był kiedyś las deszczowy (!!!) – na zdjęciu poniżej), co wiąże się niestety z wycinką lasów deszczowych – generalnie po chińskich willach było widać spore bogactwo…

7. Pogoda

Temperatury są wysokie przez cały rok, ale jest też sporo opadów, które z kolei zależą głównie od monsunów. Monsun południowo-zachodni wieje od kwietnia do września, a monsun północno-wschodni – od listopada do lutego. Monsuny najbardziej odczuwalne są na wyspach, które w pewnych porach są po prostu zamykane. Dlatego jadąc w marcu wybraliśmy wyspy wschodniej części – wtedy skończył się tam monsun i pogoda była przeważnie słoneczna. Generalnie jadąc do Malezji trzeba się liczyć z tropikalnymi ulewami i bardzo dużą wilgotnością powietrza – ale z drugiej strony jest tam cały czas tak ciepło, że nawet w totalnej zlewie chodziliśmy po parku i kąpaliśmy się w morzu 🙂

Hela

Odwiedź mnie na instagramie
Hela Ignatowska
Hela Ignatowska

Hej, fajnie, że tu wpadłaś! Jeśli jeszcze się nie znamy, to jestem Hela Ignatowska i pomagam mamom i przyszłym mamom być w dobrej formie i cieszyć się zdrowiem poprzez świadomy ruch, którego uczę w moich programach treningowych.

Czytaj dalej
Dla mam

Odzyskaj sprawne ciało bez długich treningów

Pobierz bezpłatnie praktyczny planer „Powrót do formy krok po kroku”. Dowiedz się od czego zacząć ćwiczenia po ciąży i przekonaj się, jak być w świetnej formie będąc mamą na full etat.

.
Dla kobiet w ciąży

Przejdź ciążę lekko i sprawnie!

Pobierz bezpłatny poradnik SPRAWNE CIAŁO W CIĄŻY i dowiedz się, jak bezpiecznie ćwiczyć w ciąży! Dodatkowo, co 2 tygodnie otrzymasz ode mnie wskazówki związane z ruchem w ciąży, by pomóc Ci wejść gładko w macierzyństwo.

.